poniedziałek, 22 lutego 2016

Wyprawa na wieloryby - Andenes, Lofoty, Norwegia


Jednym z głównych celów naszego wyjazdu do Norwegii była wyprawa, aby zobaczyć wieloryby. Marzenie się udało zrealizować w Andenes. Dotarliśmy na miejsce 8 dnia naszej kamperowej wyprawy.  Urocza, ale jakby opuszczona  malutka miejscowość na Lofotach, gdzie znajduje się muzeum poświęcone wielorybom i ich ochronie, a także gdzie organizują wielorybnicze wyprawy dla turystów.  Muzeum zwiedzaliśmy tego samego dnia i było ciekawie, ale oczywiście wyprawa była dla nas sednem sprawy, musieliśmy jednak poczekać na nią ;-/ Wyprawa zorganizowana była na następny dzień rano, uprzedzono nas, aby ubrać się najcieplej jak się da. Z lekami na chorobę lokomocyjną w kieszeni ruszyliśmy na statek. Pierwsza godzina okazała się fajna, później zrobiło się gorzej, ale tylko dla mnie ;-/ Hania i jej tata czuli się świetnie ,a mnie towarzyszył woreczek.  Mój stan pogarszał się coraz bardziej … ubrano mnie nawet w kombinezon załogi, aby ogrzać mnie nieco… reszta mojej brygady tylko z mieszanką rozbawienia i współczucia mnie obserwowała. Załoga bardzo troszczyła się o wszystkich podając herbatę i pytając co 10 minut czy wszystko OK.  Nagle … Harnasia krzyczy mamaaaaa są….. więc zwlokłam się z ławeczki i ledwo trzymając się na nogach podeszłam do barierki, w końcu po to przyjechałam ;-) Moja córka zachwycona i przeszczęśliwa patrzyła na wydobywającego się z odchłani morskiej ogromnego ssaka, buchającego fontanną wody. Przez megafon słychać „po prawej stornie widać kaszalota” . Kilka minutek możemy go obserwować i znika znów pod wodą machając na pożegnanie ogonem. Idę znów umierać na ławeczkę….. Hania siedzi i „czaruje” rzeczywistość, aby zobaczyć jeszcze jednego i się udaje, po jakiś 40 minutach wyłania się następny i znów sytuacja podobna do poprzedniej ;-) Widząc szczęśliwą Harnasię przytulamy się wszyscy w trójkę i obserwujemy kolejnego kaszalota. Znika. Hania całuje mnie w czoło z empatią w oczach i mówi „ Mamuś kocham wieloryby”. Rejs kończy się po 3 lub 4 godzinach. Ja dochodziłam do siebie przez kolejny dzień i tylko ja ;-) Lekarstwa nie działały, ubranie nie wystarczyło, ale warto było pomimo wszystko ;-)
Nasze zdjęcia z Whale Safari : 














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz